czwartek, 6 czerwca 2019

Agresja słowna w Internecie

Ten tekst publikowałam w nieistniejącym już portalu 10 lat temu. Wtedy właściwie nie używało się jeszcze terminu "hejt", wydaje mi się,że to,co napisałam dziś wydaje się zbyt delikatne, ale zasady powstawania agresji zostały te same. nikt wtedy jeszcze nie mówił o opłacanych trolach, o celowym opluwaniu i dyskredytowaniu przeciwników  w"dyskusji".


Agresja werbalna w Internecie


Z agresją, czy to w Necie, czy w świecie rzeczywistym spotykamy się na co dzień. Gdy nas nie dotyczy najczęściej „przechodzimy” obok niej obojętnie, czasami tylko wypowiemy kilka słów krytyki. Najczęściej dotyka nas w niewielkim stopniu, do jej przejawów przyzwyczailiśmy się, jest obecna w życiu, więc nie reagujemy gwałtownie albo w ogóle nie reagujemy na dosadne docinki, wulgaryzmy, kłótliwe sąsiadki, inwektywy wypisywane w Internecie pod adresem innych.
W Sieci, co jakiś czas pojawiają się wypowiedzi, zdjęcia czy filmy wideo, których celem jest „dołożenie komuś”, a im mocniej, dowcipniej zdaniem autora, tym lepiej. Niektóre portale, podobnie zresztą jak wydawnictwa drukowane specjalizują się wyszukiwaniu sensacji, wątków uwłaczających godności osób, o których traktują, a „przyczepić się” można przecież do wszystkiego. Taki profil jest gwarancją popularności. Na ogół te „opinie” po dłuższym lub krótszym rozgłosie odchodzą w zapomnienie bez żadnych konsekwencji. Ostatnio, okazało się jednak, że pozornie nieszkodliwa agresja słowna może wpłynąć na życie osoby obrzucanej obelgami. Dwa wydarzenia, o których było głośno mediach przypomniały, ile mogą znaczyć wypowiedziane, a tym bardziej napisane słowa.
Sąd wydał wyrok skazujący, za używanie słowa „pedał” w kontekście uwłaczającym godności adresata, a jakiś czas później znana siatkarka odeszła z kadry pod wpływem obelg pisanych przez internautów. Może, dobrze, że tyle o tym mówi się i pisze się. Przynajmniej niektórzy dowcipni autorzy zastanowią się, nim zamieszczą kolejną obelżywą wypowiedź. Niestety, tylko niektórzy!

 Walka na słowa

Język wyraża emocje, sposób wypowiadania się charakteryzuje autora. Język opisuje otaczający świat, odzwierciedla relacje społeczne, wpływa i kształtuje rzeczywistość. Pisząc, mówiąc ujawniamy myśli, osądzamy, tworzymy relacje społeczne, wpływamy na odbiorców. Słowa potrafią koić, przyczyniać się do empatii, mogą też razić, stać się narzędziem walki. Słowa wypowiedziane żyją krótko, chyba, że zostaną nagrane, słowa zapisane trwają, docierają do wielu odbiorców, słowa w Sieci znajdują czytelników na całym globie.
W Internecie oprócz słów - informacji, słów - budujących więzi, słów –empatii, znajdziemy słowa, które ranią. Walka na słowa jest częścią Sieci.

 Język realizuje potrzebę kontaktu, bycia wśród ludzi, bycia zauważonym. Relacje, też te internetowe przybierają różne formy, nigdy jednak nie mogą istnieć bez emocji. Osoba przekazująca komunikat, czyli nadawca, wyraża swoje uczucia za pomocą różnych środków językowych, wyrazów ekspresywnych odzwierciedlających zarówno zachwyt jak i wściekłość i niezadowolenie. Wyrażenia te określają emocje przekazywane przez zdanie, bądź dotyczą innych osób, odnoszą się do rzeczywistości, odzwierciedlają negatywny stosunek nadawcy do świata lub odbiorcy. Stają się narzędziem walki.
Agresja werbalna, nie jest niczym nowym. Internet, jedynie daje większe pole popisu, pozbawia nas hamulców, bowiem sądzimy, że ukryci, pod Nickiem, jesteśmy anonimowi. Nie jest to oczywiście prawdą, istnieją przecież sposoby techniczne, by dotrzeć do każdego Internauty.

Często wydaje się nam, że agresja jest równoznaczna z przemocą fizyczną. Nic bardziej mylnego! W psychologii istnieje pojęcie przemocy psychicznej, niezwiązanej z użyciem siły wobec drugiego człowieka. Przykładem takiej przemocy są wszelkie wypowiadane i pisane słowa, których celem jest poniżenie, wyśmianie, zastraszanie drugiego człowieka. Przemoc werbalna bywa równie groźna. I nie istotne, jakiego języka używamy, choć z przemocą od razu kojarzą się wulgaryzmy. Można, bowiem obrażać, poniżać w sposób nieuwłaczający normom językowym, używając pięknego literackiego słownictwa. Najczęściej jednak w internetowych bitwach słownych pojawiają się mocne, wulgarne wyrażenia.

W kontaktach bezpośrednich, czy nawet telefonicznych, możemy używać podniesionego głosu, krzyczeć. Agresja wyraża się nie tylko poprzez wypowiedziane treści, ale również poprzez ton, sposób zachowania, mimikę. Tej broni nie mają Internauci. Wszystko musi zostać napisane wystarczająco dobitnie, a dobitnie często oznacza wulgarnie.
Krzyk, kłótnie w Realu trwają określony czas, wywrzeszczane słowa zostają w pamięci poszkodowanego, gdy nie ma świadków, trudno nawet oskarżyć kogoś o zniewagę, a ileż to razy agresja jest chwilowym wybuchem emocji, o którym zapominają obie strony? W Internecie zapisane słowa istnieją, są czytane i komentowane, żyją jakby na nowo, docierają do milionów ludzi.
Co jest przyczyną językowych zachowań agresywnych? Niektórzy psycholodzy twierdzą, że ich źródłem bywa odruchowy, często nieprzemyślany odzew na bodziec. W relacjach w Realu wypowiedziane opinie mogą być efektem jedynie spontanicznej reakcji, chwilowej złości, powodującej niekontrolowane wypowiedzi. W takiej sytuacji, można jednak przeprosić, wyjaśnić swoje zachowanie. Czy tak samo dzieje się w Sieci? Podczas pisania komentarza w Internecie, nawet, gdy jesteśmy bardzo wzburzeni widzimy tekst, nim pojawi się on w Sieci, możemy go skorygować, zmienić zbyt ostre słowa. Emocje zawsze mogą zostać przygaszone, mamy tę chwilę na zastanowienie się. Więc skoro pojawiają się takie wypowiedzi, ich autorzy raczej wiedzą, co robią i świadomie je publikują. Choć, zachowania jednostek w grupach są podobne w społecznościach wirtualnych i rzeczywistych, w kontaktach bezpośrednich podświadomie reagujemy na znaki odbiorcy. Chwilowy impuls, pragnienie zadania ciosu mogą zostać zniwelowane przez nasz mózg. Ileż to razy podczas spotkania rezygnujemy z tego, co zamierzaliśmy wcześniej powiedzieć, widząc rozmówcę, jego reakcje, spojrzenie wycofujemy się. Internet z jednej strony powala zastanowić się, nim post pojawi się w Sieci, ale za to odbiera nam możliwość reakcji na sygnały wysyłane przez odbiorcę, dlatego nie blokuje zachowań agresywnych.
W ten sposób słowa pisane w Sieci nie tylko informują, wyrażają emocje, ale stają się metodą walki. Świetnym przykładem są wypowiedzi związane z polityką, propagandą. Jakże często ich język bywa agresywny, choć powinien być rzeczowy, konkretny.
Zresztą w konfliktach rozgrywających się w Sieci, których celem jest atak, nie ma mowy o dyskusji, argumentach, przekonywaniu. Tu chodzi najczęściej jedynie o uwłaczanie czyjejś godności, inwektywy. I nie istotne, w jaki sposób są one wyrażone, poprzez wulgaryzmy, czy „kulturalnie”. Cel jest taki sam – poniżenie. Bardziej lub mniej inteligentnie dobrane epitety, określenia wartościujące mają urazić i zostać zauważone nie tylko przez adresata, ale przez czytelników. Właśnie potencjalni odbiorcy i ich późniejsze posunięcia są najważniejsze. A najczęściej reakcją na atak jest również atak. I o to chodzi w tej grze, która przyjmuje nieraz formę słownej bójki. Ci, którzy zignorują napastliwe posty i milczą nie liczą się. Czasami, ktoś wyrazi dezaprobatę i na tym koniec. Walka trwa między tymi, którzy chcą ją podjąć, którym odpowiada taka konwencja.

Jak wyrazić emocje?

Agresja werbalna od razu kojarzy się z niewybrednym słownictwem. Jednak wulgaryzmy nie zawsze muszą być przejawem atakowania odbiorcy. Trzeba pamiętać, że dla niektórych są zwykłymi przecinkami, podkreślają emocje niczym emotikony. Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy, że piszą niestosownie, inni, zaś popisują się w ten sposób przed znajomymi. Przeprowadzane badania pokazują, jak różne bywają powody stosowania owych mocnych określeń, od celowego obrażenia odbiorcy, po rozładowanie emocji, uzewnętrznienie radości. Najczęściej jednak używanie ich wiąże się z demonstracją siły, chęcią zwrócenia na siebie uwagi. Inne statystyki dotyczące przemocy werbalnej w Internecie, też powielają powyższe wyniki, wskazując, że najbardziej pospolitą odmianą przemocy werbalnej w Sieci jest wulgarne wyzywanie.
Złość, nienawiść, można również wyrazić zwrotami bardzo kulturalnymi. Rozmawiając z kimś podnosimy głos, wykonujemy nieuświadomione gesty odzwierciedlające uczucia, lęki, poczucie wyższości czy zdenerwowanie. W Internecie brakuje mowy ciała, musi wystarczyć kontekst wypowiedzi, odpowiedni dobór słów.”Wstrętne psisko” może wyrażać, gniew, niechęć, ale również sympatię i miłość, bowiem barwa emocjonalna wyrażeń zmienia się zależnie od sytuacji, tonacji głosu, mowy ciała. Dlatego w Sieci tak łatwo o nieporozumienia, zwroty bez znaczenia dla nadawcy bywają zrozumiane opatrznie, zwykła, obojętna emocjonalnie wypowiedź zostaje odebrana jako atak. Poprawny, dopuszczalny język również może oznaczać agresję. Spójrzmy chociażby na forum Szkła Kontaktowego. Obok dowcipnych, rzeczowych opinii można znaleźć pełne jadu ukąszenia, w których nie znajdziemy ani jednego niestosownego zwrotu. W wielu komentarzach, do blogów, do dyskusji piszący ostro wyrażają swoje negatywne opinie, nie używając przy tym niestosownych słów. Takie, pozornie delikatne oceny też mogą ranić, stać się narzędziem werbalnej przemocy.

Na forach pojawia się mnóstwo wyzwisk, którymi obrzucają się znajomi ze społeczności istniejących również w Realu. Tu nie ma mowy o anonimowości w grupie, wszyscy doskonale znają się i wiedzą, komu „dokopują”. Czasami jest to popisywanie się, ale też zdobywanie popularności dominacji w społeczności, celowe poniżanie znajomych. Im więcej wulgarnych słów tym lepiej, efekt jest mocniejszy, na pewno zostanę zauważony! Takie zachowanie może być efektem kompleksów, poczucia słabości. W Sieci łatwo zyskać popularność, a jeśli zwyczajnie brakuje powodów do sławy, najłatwiej zaistnieć pokazując siłę poprzez odpowiedni język. To przykład agresji całkiem jawnej, skierowanej do konkretnych osób. Ciekawe jednak, czy te same osoby spotykając się w Realu zawsze mają odwagę powiedzieć to samo, co wcześniej napisały na forum? Mimo wszystko trudniej wypowiedzieć swą opinię w cztery oczy, nawet, gdy negatywny stosunek do drugiej osoby nie jest tajemnicą. Internetowy post nie wymaga tyle odwagi. Tu można wyżyć się do woli i do tego wiadomo, że nikt nie przerwie popisów „erudycji”, a na pewno ktoś przeczyta, skomentuje i dyskusja o atakowanej osobie będzie się rozwijać. W końcu o to chodzi. Nie wszyscy zobaczą, jaki jestem „wspaniały”. W grupie nie można sobie na tyle pozwolić, bo zwracamy się bezpośrednio do atakowanej osoby, zawsze są jacyś świadkowie, zawsze ktoś przerwie napastliwe tyrady, i szybko można ponieść konsekwencje takiego zachowania.
Sieć w naszej podświadomości pełni rolę zasłony, choć łączymy się z całym światem, znika bariera odległości, równocześnie schowani za ekranem monitora,
czujemy się bezpiecznie. Skoro nawet osoby znające się bez problemu w używają w Necie wobec siebie obelg, wulgaryzmów, tym bardziej agresja słowna pojawia się na forach nie związanych z grupą społeczną istniejącą też w rzeczywistości. W takiej sytuacji czujemy się całkiem anonimowi, więc można ujawnić całą swoją niechęć wobec innych.
Czytając niektóre wypowiedzi pojawiające się w Internecie, można pomyśleć, że żyjemy w świecie, w którym króluje jedynie przemoc, a ludzie najchętniej wzajemnie pozabijaliby się. Dostaje się politykom i innym znanym ludziom, ale także czatowiczom od innych czatujących.
Na jednym z forów grona.pl „lider ” klasowy atakuje koleżankę, za to, że jest właściwie typową dziewczyną, która nieźle, choć też nie rewelacyjnie uczy się i wraz z koleżankami nie bierze udziału w konfliktach klasowych. Lider używa właściwie samych słów wulgarnych, kilka w jednym zdaniu. Do ataku przyłącza się drugi uczeń, ale ten pisze już delikatniej, jakby chciał tylko przypodobać się liderowi, jego język jest zwyczajny, potoczny, właściwie pozbawiony wulgaryzmów. Osoba atakowana wypowiada się rzadko, bardzo rzeczowo i kulturalnie, dopiero, po paru dniach owej walki używa jednego dosadnego słowa. Może uważała, że tylko w ten sposób zostanie zrozumiana. Na napastnika to nie działa, dalej sypie wulgaryzmami, poniża koleżankę. Wyraźnie czyje się tak lepiej, im więcej osób włącza się do dyskusji, tym pisze więcej obelg. Dyskusje przerywa parę wypowiedzi innej dziewczyny, można domyślić się, że spoza paczki atakowanej, jednak broniących ją i trafnie oceniających postawę lidera, jako popisywanie się i udawanie silnego. Możliwe, że ów apel o zgodę w klasie, że odniósł skutek, bowiem dyskusja została nagle przerwana.
Taki model pojawia się w wielu potyczkach internetowych. Do agresorów dołączają się osoby, próbujące kontynuować rozpoczęty wątek w tym samym napastliwym tonie, oraz osoby przyjmujące przeciwną postawę, krytykujące słowne ataki. Oczywiście w społecznościach o większym zasięgu w dyskusji bierze udział wiele więcej osób. Na tym poziomie na plotkarskim portalu pudelek.pl toczył się dyskusja o tuszy pewnej znanej aktorki. Tematyką tego i innych podobnych serwisów są plotki, opinie dotyczące nie spraw merytorycznych, ale właśnie wyglądu, kontaktów towarzyskich, życia osobistego. Przy takiej konwencji można spodziewać się napastliwych komentarzy internautów. Działa pewnie w takich przypadkach, znana w psychologii zasada przenoszenia swoich kompleksów, problemów na innych. Nie radzę sobie z tuszą, ale pewna znana też jest zbyt tega, więc niech wie, jak wygląda, niech inni też sobie uświadomią, że nie jest taka wspaniała. Nic mi się nie udaje, straciłem dobrą pracę, ale lubianej dotąd sportsmence również nic nie wychodzi, więc jeszcze jej dołożę, napiszę, że jest słaba!
Skąd bierze się agresja?
Psycholodzy nie są zgodni, co do przyczyn agresji, których doszukują się zarówno w genetyce, wrodzonych popędach, jak i czynnikach zewnętrznych. Agresja na pewno wiąże się z wyrażaniem negatywnych emocji niezależnie od przyczyny cel jest podobny: nękanie, gnębienie, świadome sprawiane bólu. W przemocy werbalnej jest to oczywiście ból psychiczny
O agresji można mówić wtedy, gdy próbuje się zaszkodzić, lub rzeczywiście szkodzi się innym. Musi to być działanie celowe. Niezależnie od tego, czy przychylimy się do opinii, że agresja to cecha wrodzona, uwarunkowana socjologicznie, spowodowana frustracją, lękiem, bezsilnością, muszą zaistnieć okoliczności sprzyjające takiej postawie. Często są nimi anonimowość, przebywanie w tłumie oraz sytuacje, w których odpowiedzialność społeczną można przenieść na autorytety. Te wszystkie warunki istnieją w Sieci. Ludzie nie raz robią to, co inni, wykonują polecenia, nawet, jeśli z nimi nie zgadzają. W Internecie wystarczy, że ktoś zamieści napastliwy post, natychmiast pojawią się następne, zawsze znajdą się osoby, które podejmą temat i napastliwą konwencję wypowiedzi. Wystarczy sygnał – parę dosadnych sformułowań. Badania potwierdzają, że odległość, nie tylko fizyczna, ale też społeczno - emocjonalna sprzyja zachowaniom agresywnym. Gerd Mietzel - psycholog społeczny przypomniał eksperyment, podczas którego zadaniem było ukaranie impulsem prądu. Okazało się, że jeśli osoba, która miała zostać ukarana przebywała w sąsiednim pomieszczeniu polecenie wykonało aż 63 procent badanych, jeśli wszyscy przebywali w jednym pomieszczeniu, już tylko 40 procent posłuchało poleceń, natomiast, gdy karzący był bardzo blisko ukaranego, tylko 30 procent badanych wykonało polecenia. Odległość, a tym bardziej fakt, że nie widzi się obiektu agresji powodują, że przestają działać hamulce emocjonalne i etyczne. Tak dzieje się przecież w Internecie, gdzie nie widzi się reakcji drugiej strony, tych pozornie niedostrzegalnych znaków mowy ciała, mimiki, a sam napastnik też czuje się anonimowy, więc bezpieczny. Internet, może pomóc osobom zablokowanym, nieśmiałym w otwarciu się na świat, może też stymulować agresję. O ile osoba mająca trudności z nawiązywaniem relacji, potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, jakiejś zasłony, sprawiającej, że odważy się i nauczy funkcjonować w grupie, ludzie, wyładowujący złość korzystają z anonimowości, jako ochrony przed odpowiedzialnością.
Psycholog i filozof Erich Fromm uważa, że wszelką przemoc wywołuje nienawiść irracjonalna. Racjonalny gniew jest reakcją na zagrożenie życia, poglądów, wygasa, gdy owo zagrożenie znika. Nienawiść irracjonalna, jest zaś, cechą charakteru, która objawia się nieustanną gotowością do nienawidzenia. Taka osoba, czuje się szczęśliwa, usatysfakcjonowana, gdy ma możliwość wyrażania negatywnych emocji. Nieistotny okazuje się przedmiot agresji. Niektórzy przy każdej okazji przyjmują rolę sędziego, oskarżają, potępiają, wybaczają. Z poniżania, pogardzania innymi czerpią zadowolenie, czują się lepsi. Czyż, takie tłumaczenie agresji doskonale nie odzwierciedla zjawisk mających miejsce w Sieci? W Internecie obserwujemy zachowania, które nie mają żadnej przyczyny, gdy zadawanie bólu psychicznego, poniżanie bez żadnego powodu, staje się przyjemnością. Przecież większość komentarzy w Sieci dotyczy spraw, osób, których autorzy tak naprawdę nie znają, o których nie mają pojęcia. Widać, że czerpią satysfakcję z pastwienia się nad innymi. Jakże przyjemnie jest wytknąć aktorce jej wady, a innej osobie „podeszły” wiek, albo krzywe nogi!
Agresja bywa też nawykiem, wyuczonym sposobem reakcji na negatywne bodźce, lub na frustrację. Jednostka w ciągu życia uczy się, że w ten sposób można coś uzyskać, na przykład aprobatę w środowisku, lub po prostu wyładować podekscytowanie. Niektórzy nie umieją w inny sposób radzić sobie z gwałtownymi uczuciami, nie znają innych metod na pokazanie swojej siły. Wszelkie niepowodzenia, kompleksy, zazdrość powodują u nich wybuch złości, a Internet daje dużo możliwości wyładowania jej, bo emocje, bez żadnych konsekwencji  można skierować do osób znanych tylko z mediów, więc tak naprawdę nie znanych wcale. Nie jeden zakompleksiony Internauta chętnie dosadnie skomentuje zły wygląd osoby publicznej, przegraną sportowca, chociaż w ten sposób poczuje się lepszy. To, że nikt zawsze nie jest w najwyższej formie nie ma żadnego znaczenia. W technikach terapeutycznych często wykorzystuje się mechanizm nazywania emocji, których nie umiemy, lub nie chcemy ujawnić, poprzez ich zapisywanie, rysowanie, lub odgrywanie scenek teatralnych prowokujących do uzewnętrznienia się. Z uczuciem, które zyskuje w ten sposób, jakby osobowość łatwiej sobie radzić. Prawdopodobnie tak samo działają osoby wypisujące w Sieci obelgi. Podświadomie, w ten sposób, ukrytym emocjom dają życie, czują się lepiej, gdy widzą je zapisane.
Działa tu tez mechanizm przeniesienie agresji na inny obiekt, gdy z różnych przyczyn nie można ujawnić jej w konkretnej sytuacji. Zamiast złościć się na szefa bezpieczniej jest skrytykować na forum polityka.
Internauci tworzą społeczności, grupy i grupki społeczne. Działają w nich takie same mechanizmy jak w Realu. Niektóre zjawiska są pogłębione, ostrzejsze, na przykład poczucie anonimowości i związanej z nim bezkarności.

I co z tą agresją ?

Choć istnieje wiele opinii o przyczynach agresji, jedno jest pewne: zachowania agresywne są przypisane człowiekowi. Agresja zapewniała obronę, atak na wroga, możliwość zdobycia pokarmu, bywa też podświadomą reakcją na bodźce, sposobem funkcjonowania w świecie. I w historii i współcześnie spotykamy się z jej różnymi formami, od wojen, ataków terrorystycznych po bójki, walkę za pomocą słów. Tacy jesteśmy! Rewolucja technologiczna nie zmieniła świata pod tym względem. Internet stał się kolejnym miejscem, gdzie obserwuje się zachowania agresywne, a głównym sposobem wyrażania negatywnych emocji jest pisanie. Sieć łączy nas w wielką społeczność. Na każdą społeczność składają się jednostki o różnej osobowości, różnych systemach wartości. Tego nie zmienimy, chyba, że wprowadzi się ostrą cenzurę Internetu. Ale czy to byłoby dobre rozwiązanie?


wtorek, 4 czerwca 2019

„4 czerwca 1989 roku w Polsce upadł komunizm”



4 czerwca 1989. moja córka miała 10 miesięcy . Puszczałam jej kiepsko nagrane piosenki Jacka Kaczmarskiego, Gintrowskiego,  piosenkę o Janku Wiśniewskim. Nie mogłam wtedy wiedzieć, że trzynaście lat później słowa tej piosenki będą w jej podręczniku do języka polskiego w gimnazjum. Nie mogłam tego wiedzieć, chyba nie wierzyłam, że coś się na trwałe zmieni, choć bardzo wierzyć chciałam. Słuchałyśmy,  więc tych niezwykłych kołysanek. W pawlaczu, w schowku na korytarzu w różnych innych miejscach trzymałam gazetki podziemne, wiersze Barańczaka, „Zniewolony Umysł”, podręcznik historii i parę innych tytułów, które niedawno musiałam przeczytać  przed maturą. Pisałam pamiętniki, zapiski naszych nadziei, lęków i rozczarowań. Chciałam, by w przyszłości poznała prawdziwą historię, by wiedziała jak przebiegało powstanie  warszawskie, że pradziadek zginął w Katyniu, a  prababcia była  na Syberii…
4 czerwca świat się odmienił. Pierwszy raz głosowałam. Potem… bardzo bałam się, cieszyłam się, ale bałam się, że znów, mimo umowy, okrągłego stołu, wszystko wróci do „normy”. Mój mąż grał z kolegami w karty, jakby nic się nie stało, sąsiadka mówiła tylko o kolejce po pralki. Nie mogłam tego znieść! Cóż z tego, że też nie miałam pralki, a „niebieskie” mleko dla dziecka  zdobywał mi kolega? Byłam szczęśliwa!  Jeździłyśmy, więc z Kasią na Starówkę. Tam czułam atmosferę wolności.
Moje dokumenty historii jeszcze długo trzymałam w ukryciu.
Dziś…, dziś płytę Kaczmarskiego kupiłam w EMPIKU. „Inny Świat”- Herlinga –Grudzińskiego jest lekturą. Dla moich uczniów Solidarność jest taką samą odległą historią , jak Powstanie Warszawskie.  Politycy kłócą się, a niektórzy chyba nie pamiętają czasów młodości i tęsknią za komunizmem.
 Ale na tym polega wolność. O to walczyliśmy, o tym marzyliśmy.
                                                                                                               
Tak pisałam w 2012 roku.
Dziś jestem dumna, że w Gdańsku, kolebce tamtej prawdziwej solidarnej Solidarności świętujemy dzień, w który zrealizowały się marzenia o wolnej Polsce, który zapoczątkował normalne życie. Boli mnie, że jesteśmy niezdrowo podzieleni, ponieważ boję się, że rozsypuje się powoli to, co budowaliśmy wiele lat. Bywało trudno. Reforma Balcerowocza ratowała gospodarkę, ale sprawiła, że nagle zaczęło brakować pieniędzy na jedzenie. Wiedzieliśmy, że  jest potrzebna, ani przez  chwilę nie narzekaliśmy. Trzeba było poświęcić się dla dobra kraju, to było oczywiste.
Dziś niestety sprawdzają się słowa Kaczmarskiego i „mury rosną i rosną”. Podziały, , pluralizm poglądów, spory są  normalne w krajach demokratycznych, jednak takie społeczeństwa umieją współistnieć, współdecydować. Spory nie zaprzeczają jedności. Mam wrażenie, że we współczesnej Polsce zaczyna brakować miejsca na  rozmowy. Dlatego chwała Gdańskowi, który potrafi być ponad to.
Dziś niestety mam wrażenie, że wizje Mrożka, wciąż są aktualne.
 Nie pozwólmy, by Edkowie zawładnęli nami i pokonali mądrość i wrażliwość!