sobota, 10 kwietnia 2021

Znów żegnamy klasę

 

 
Grzeczna i cicha. Tak mieli od początku. Ostatnio uczeń z 2ep   stwierdził: nasza klasa jest martwa. 
To samo można powiedzieć o 4f. Uwielbiam ich, ale od pierwszej klasy staram się ich "odmartwić" .Na polskim powinni mówić, nie zgadzać się, twierdzić, że coś jest wreszcie super, a coś głupie, kłócić się ze mną. A Oni nic...zgadzali  się na wszystko. Cisza  dzwoniła w uszach, czasami zastanawiałam się, czy nie zemdleli, czy jeszcze żyją?.

W czwartej klasie znieśli nawet pisanie rozprawek co tydzień .A tego najbardziej nie lubili od początku. Teraz myślę, że owa "martwość" była kamuflażem. Po prostu uczyli się, tak aby nikt o tym nie wiedział. Dziewczyna, która nigdy nie mogła naskrobać choć pół strony, twierdziła, że nie umie, zaczęła oddawać prace. Może nie na piątkę, ale przyzwoite. Inna  prosi o pomoc, bo chce nauczyć się pisać samodzielnie,  osoba wiecznie na nie, tworzy najsensowniejsze wypracowania, okazuje się, że klasowy leser, gdy zechce mu się, potrafi myśleć. Myli tematy, ale na maturze są tylko dwa do wyboru.  Jak w każdej klasie ujawnił się pracuś , oczywiście w granicach rozsądku oraz sprawiający dobre wrażenie - człowiek wierzący, że... nauczyciel tego nie widzi. Mistrzowie "kopiuj wklej" po cichu oczywiście, bez afiszowania się, odkryli, że to się nie opłaca. Co klasę pokonało na polskim? Wesele i Zemsta. Zbuntowali się. Choć był to bunt niemy. Prace oddało tylko  kilka osób.
Co ich teraz czeka? Mają zdać maturę na co najmniej 60%. Na maturze muszą być "miemi" ,więc uda im się. Cztery lata pracowali w końcu w ciszy. Będą realizować swoje marzenia, toczyć codzienna zwykłą walkę z życiem. I wiecie co? Będzie ich brakować! Co roku klasy kończą szkołę, co roku zostawiają pustkę, żal, że to ich szkolne życie już minęło, że razem już ich nie zobaczymy, nawet na Teamsie….

 

sobota, 3 kwietnia 2021

Gdy pandemia odejdzie, ucałuję każdego spotkanego człowieka

 

Jest 7 rano, szykuję się do pracy. Praca zdalna, ale mimo wszystko jedna normalna rzecz, która została.Bo przecież wszystko  jest inne. Inaczej robi się zakupy, patrzy na kichających, wita ze znajomym, planuje, a właściwie nie planuje przyszłości.
Jeśli skończy się kiedyś covid, wyjdę w najbardziej zaludnione miejsce i ucałuję każdego spotkanego przechodnia.

Mam dosyć Covida, mam dosyć maseczek, mam dosyć braku przyszłości! Czy kiedyś to się skończy? Czy nauka poradzi sobie? Chcę przytulić się do spotkanego na ulicy człowieka, chcę planować wakacje, siedzieć w zatłoczonym kinie, biegać bez maseczki. Ba, chcę tylko dobrze widzieć przez niezaparowane okulary .