czwartek, 28 marca 2019

Boję się



Boję się
Przeżyłam tyle szczęśliwych dni , to powinno wystarczyć, nieistotne, co przyniesie jutro. Powinnam umieć godzić się ze wszystkim, przyjąć los.
Od zawsze boję się chorób, boję się o bliskich. Straciłam rodziców, widziałam jak chorowali na raka, widziałam śmierć, boję się, często bez powodu. Wiem o tym. Teraz moje dziecko ma dziwne objawy gastryczne, czekają go badania… Czy możliwe, że to drobnostka? Czy możliwe, że życie będzie toczyć się dalej wokół jego studiów, dziewczyny, planów na przyszłość? Czy… Pragnę tak bardzo tylko spokoju, tylko szarej codzienności, zwykłych przyziemnych problemów…
Boję się okresu świąt. Rodzice zachorowali przed świętami, potem zawsze wszystko było na niby. Nieprawdziwe normalne życie, które starałam się zorganizować, najpierw, aby ulżyć cierpienie mamy, potem babci, gdy mama zachorowała. Tak żyliśmy normalnie… Rozmawialiśmy
o normalnych sprawach…Prosiłam tatę o pomoc w matematyce, choć on naukowiec, chemik
w chorobie nie umiał zrobić prostego zadania. Czy wiedział o tym? Czy tez udawał prze de mną, tak jaj ja udawałam, że potrzebuję pomocy? Organizowałam święta, gdy mama była w szpitalu, by babci było łatwiej, by było normalnie.  Ta normalność, zwykłość i spokój – stały się moim marzeniem, największym szczęściem.
A jeśli jest chory? Muszę być silna, to znaczy kolejny raz udawać silną, pomóc Mu i innym zmagać się z chorobą. Przeżyłam tyle szczęśliwych chwil – to powinno mi wystarczyć. Muszę godzić się
ze wszystkim, nie czuć, nie bać się…
Marzę o spokoju, o zwyczajności…

środa, 27 marca 2019


4 czerwca 1989. moja córka miała pół roku. Puszczałam jej kiepsko nagrane piosenki Jacka Kaczmarskiego, Gintrowskiego,  piosenkę o Janku Wiśniewskim. Nie mogłam wtedy wiedzieć,
że trzynaście lat później słowa tej piosenki będą w jej podręczniku do języka polskiego
w gimnazjum. Nie mogłam tego wiedzieć, chyba nie wierzyłam, że coś się na trwałe zmieni, choć bardzo wierzyć chciałam. Słuchałyśmy,  więc tych niezwykłych kołysanek. W pawlaczu, w schowku na korytarzu w różnych innych miejscach trzymałam gazetki podziemne, wiersze Barańczaka, „Zniewolony Umysł”, podręcznik historii i parę innych tytułów, które niedawno musiała przeczytać  przed maturą. Pisałam pamiętniki, zapiski naszych nadziei, lęków i rozczarowań. Chciałam,
by w przyszłości poznała prawdziwą historię, by wiedziała jak przebiegało powstanie  warszawskie,
że pradziadek zginął w Katyniu, a  babcia dzieciństwo spędziła na Syberii…
4 czerwca świat się odmienił. Pierwszy raz głosowałam. Potem… bardzo bałam się, cieszyłam się, ale bałam się, że znów, mimo umowy, okrągłego stołu, wszystko wróci do „normy”. Mój mąż grał
 z kolegami w karty, jakby nic się nie stało, sąsiadka mówiła tylko o kolejce po pralki. Nie mogłam tego znieść! Cóż z tego, że też nie miałam pralki, a „niebieskie” mleko zdobywał mi kolega? Byłam szczęśliwa!  Jeździłyśmy, więc z Kasią na Starówkę. Tam czułam atmosferę wolności.
Moje dokumenty historii jeszcze długo trzymałam w ukryciu.
Dziś…dziś płytę Kaczmarskiego kupiłam w EMPIKU. „ Inny Świat” –Herlinga –Grudzińskiego jest lekturą. Dla moich uczniów Solidarność jest taką samą odległą historią , jak Powstanie Warszawskie.  Politycy kłócą się, a niektórzy chyba nie pamiętają czasów młodości i tęsknią za komunizmem.
 Ale na tym polega wolność. O to walczyliśmy, o tym marzyliśmy.
                                                                                                                2012

CARPE DIEM


CARPE DIEM
Carpe diem…
Ciesz się chwilą, bo w następnej może świat się zawalić,
Ciesz się chwilą, póki jest szczęśliwą, nim .
nie stanie się tylko tęsknotą, wspomnieniem,
ciesz się chwilą, bo w zwyczajności jest szczęście.

Imigranci


Piszę tu o różnych sprawach. Czasami mam duszę poetki, innym razem analizuję nasz świat.
Dręczą mnie złość, nienawiść ogarniające ludzkość. Wiem, a raczej mam nadzieję, że Ci, którzy chcą zrobić coś dobrego stanowią większość, Jednak zło zawsze jest dotkliwe, widoczne, podziwiane, medialne.
Borykamy się w Europie z problemem imigrantów z Syrii. Nie wiem, jak dobrze rozwiązać ten problem. Potrzebne są  tu wspólne działania, które zapewnią bezpieczeństwo i godne życie uciekinierom i nie spowodują chaosu, problemów ekonomiczno społecznych w poszczególnych krajach. Ale, nie o tym chcę pisać. Przeraża mnie brak zrozumienia dla ludzi , którzy muszą zostawiać wszystko, uciekać do obcej kultury, narażać życie. „Gwałcą nasze kobiety”, „ zależy im tylko na zasiłkach”, „to młodzi mężczyźni, pewnie terroryści”. Nie twierdzę, ,że to nieprawda, ale  w każdej społeczności znajdziemy kanalie, przestępców. O nich zawsze słychać, bo ich działania są złe, szkodzą innym… Terroryści?  I tak przedostaną się  do Europy. To fanatycy zdolni do wszystkiego. Boimy się, ponieważ czujemy się bezradni. Nie umiemy zapobiec kolejnym atakom. Państwo Islamskie nie atakuje z powodu imigrantów. W wojnę w Syrii zaangażowane są państwa europejskie i Stany Zjednoczone, które wspierają obie strony konfliktu.   
 Myślę o tysiącach ludzi, którym udało się przeżyć podróż do Europy, którzy ratują życie swoich rodzin, skazując się na niepewność, głód, poniżenie, którzy nie  wiedzą, co ich spotka, czy trafią na pomoc wolontariatu, czy będą mieli ,co jeść, czy niemowlęta przeżyją ciężkie warunki. Wojna domowa w Syrii spowodowała, że życie w tym kraju stało się niemożliwe, ze względu bezpieczeństwa i ze względów  ekonomicznych. Uciekają ludzie , którzy mieli dobra pozycję zawodową : lekarze, muzycy, naukowcy, jak i ludzie biedni, którzy zostali bez środków do życia… Wszystkich łączy obawa o życie, brak nadziei…. Zostawiają rodziny…domy, o ile jeszcze nie zostały zbombardowane… Zostawiają miejsce, w którym żyli ich przodkowie.
Skąd taki rasizm w wielu krajach, nie tylko w Polsce? Sądzę, że ze strachu i braku wiedzy. Wielu ludzi pomaga uchodźcom, zgłasza się do wolontariatu, ale wielu po prostu boi się... i powtarza bez zastanowienia slogany. Zamachy  terrorystyczne, incydenty świadczące o przemocy wywołują zrozumiały lęk. Powtarzane informacje z mediów o gwałtach, przemocy ze strony Muzułmanów stają się zapalnikiem nienawiści. Ludzie „nakręcają się”, nie zastanawiają się nad kontekstem, wiedzą tylko, że należy bać się, nienawidzić i pozbyć się z kraju, ponieważ są tylko źródłem zagrożenia.
Dlaczego tak mało wiemy o tych ludziach. Znamy kilka historii, przerażające relacje o łodziach , które cudem dopłynęły do brzegów Europy, ale tak naprawdę, wciąż nie zdajemy sobie sprawy, dlaczego decydują się na los uciekiniera? To nie jest emigracja ekonomiczna z wyboru, po to aby polepszyć sobie życie  to- desperacja, brak wyjścia, walka o przeżycie jakże często  kończąca śmiercią, podczas „podróży” do wolności. Czyż muszą ludzie zwykli odpowiadać za fanatyków przepełnionych nienawiścią , zmanipulowanych przez ideologię śmierci? I cóż z tego, że w grupie uciekinierów może znaleźć się „misjonarz” terroryzmu? I tak przekroczyłby granice? Ilu z wykonawców i organizatorów ataków wychowało się w Europie w katolickich rodzinach? Terroryzm działa jak sekta. Manipuluje umysłami wrażliwych ludzi. Tacy neofici są najgroźniejsi, ponieważ wierzą w to, co robią, nie zależy im na pieniądzach, gotowi są oddać życie.
                                                                                                              2016 r.

niedziela, 24 marca 2019

Rozważania filozoficzne przy mopie


Po wielu latach odkryłam, a właściwie uświadomiłam sobie, czym różnię się od swego faceta, skąd biorą się nasze konflikty, moje strategie, aby przeforsować swoje zdanie.
Zwykły mop ujawnił prostą rzecz. Ja, jestem używając modnego dziś słowa kreatywna, lubię zmiany, wciąż coś tworzę. Kiedyś, jeszcze w czasach, gdy byłam singelką, co miesiąc potrafiłam przestawiać meble, gdy napotykam trudności, staram się im zaradzić, zrobić cokolwiek, ale działać. Problemy bywają różne: te życiowe, istotne, mające wpływ na naszą przyszłość i te „ mopowe”. Muszę tu wspomnieć, aby wyjaśnić sytuację, że mieszkanie nasze jest nieduże, zwłaszcza w kuchni łazience brakuje miejsca na wszystko, dlatego nasz mop jest niekompletny, nie mamy kubła, z urządzeniem do wyciskania, tylko sam kij i frędzle.
Któregoś dnia, podczas prozaicznej czynności-prania frędzli od mopa, powiedziałam do mej drugiej, jakże różnej połowy: „Gdybyś wymyślił, gdzie trzymać wiadro, kupiłbym wreszcie porządny,wygodny mop”. Odpowiedź usłyszałam natychmiast:, „Co ja mogę zrobić?”. I tak wygląda nasze życie. Ja zawsze czegoś chcę, do czegoś dążę… Próbuję coś zmieniać, wymuszam decyzje, ale wymaga to ode mnie, dyplomacji, taktu i takiego kierowania sprawą, aby to ON- facet zaproponował mi, zmianę, o której myślę. Bo Jemu jest dobrze tu i teraz. Po co, coś zmieniać, jeśli jest dobrze? Po co coś zmieniać, jeśli to jest trudne, jeśli nie mam na coś wpływu


Wolność


W górach czuję się wolna..
Mam wpływ na to, gdzie idę
Muszę pokonać tylko siebie

W górach jestem wolna...
Zaczarowana, zamęczona, zaszczęśliwa
pokonuję kolejne stopnie... coraz wyżej, wyżej, wyżej....i 
wiem, że  poradzę sobie ze wszystkim
naprawię trochę   świat...
wiem, że dam radę...
bo w górach jestem wolna.

Niedosyt



Gdy jestem w górach, zawsze żałuję, że nie poszłam dalej, wyżej...
Gdy uczyłam się, wydawało mi się, że mogłabym więcej, lepiej....
uczniów -mogłabym lepiej nauczyć...
Zawsze czuję niedosyt !

Patrzę na dzieci


Patrzę na swoje dziecko i widzę siebie ...te same reakcje, podobne wybory i decyzje... jestem dumna, ale...znam swoje wady: zapominam o sobie, gdy zajmuję się innymi, wszystko jedno czy dziećmi, rodziną, dziećmi szkolnymi, czy zabłąkaną duszą, której akurat trzeba pomóc...zawsze wszystko biorę na siebie.... Gdy ma się dwadzieścia lat proste sprawy wydają się trudne, proste rozwiązania nie przychodzą do głowy...

opuszczony pokój




Opuszczony pokój nie ma duszy
Nic się nie zmieniło 
te same meble, obrazki na ścianach
te same książki, porzucony zeszyt...
Opuszczony pokój staje się zimny
słoneczne błękity poszarzały, posmutniały...
cisza uśpiła wszystkie rzeczy...
zagubiony promień słońca zatrzymał się na biurku
Tylko rudy kundel czasami zakłóca ów brak życia.

2015

Patrick Modiano


Czytałam Patricka Modiano.
Nie dlatego, że otrzymał Nobla.To moja stara "miłość"znalazłam go dawno temu w bibliotece wśród zapomnianych i niechcianych książek."Ulica cienych sklepików" przypominała mi wtedy B. Schulza.Zdałam dzięki niemu parę egzaminów...Jego książki różnią się od Saviano, czy Stiega Larsona, których też lubię.Modiano nie tworzy akcji, fabuła tworzy się sama przez zapis myśli, snów, wspomnień bohaterów...  i nie ma często rozwiązania jak w "Przyjechał cyrk". Jego proza jest opowieścią o każdym z nas, o niemożności poznania drugiego człowieka, o .... Czytając Modiano mam wrażenie, że czytam siebie...

MAŁGORZATA HILLAR XXI WIEKU




Ulegli prawom korporacji,
musimy przecież mieć, co jeść !
Zgadzamy się na wyścig szczurów,
by nie stracić pracy...
gdy zabijają w nas twórców i
każą śnić o rubrykach excella,
posłusznie wpisujemy kolejne dane...

W nocy przy dźwiękach głośnej muzyki
umieramy z bezsilności,
marzymy tylko ,by móc "robić swoje",
bez tabelek, wyników, pozerstwa!
by szef  uśmiechnął się i dostrzegł w nas człowieka,
Marzymy, by być  kreatorem, a nie marionetką.....


śmierć przyjaciela


Telefon....
Wczoraj odeszła...
...
Co mam powiedzieć?...
współczuję... składam kondolencje...
Po co?... to tylko słowa...
Tylko słowa...
.....
wiadomość coraz bardziej boli... 
 poczta
jedno kliknięcie ... adres usunięty
skype ... usuń osobę... klik...
tylko tyle... takie to proste...
....
jak kliknąć  myśli?...
...
sen
rozmawiasz jak zawsze...
ulga...  spokój...
sen skończył się!

2015





Dziwny jest ten świat...
Wciąż mnie SZOKUJE obłuda i podłość!
Jaka jest twoja tarcza przeciw włóczni złego człowiecze początku XXI wieku?
Pomyśleć o sobie?
Robić swoje?
Ale jak nie irytować się, gdy komuś dzieje się krzywda?

Magia Krupówek



Krupówki– to kicz!
Tłum ludzi, knajpki, kilka straganów, drewniany mostek –nic nadzwyczajnego.
Dla mnie Krupówki-to początek wypraw w Tatry i pożegnanie z
górami w drodze na dworzec,
wspomnienie z dzieciństwa, kolorowe sople , pierwsza miłość,
mrożona kawa po zejściu z Kościelca…pierwsze kroki w
Zakopanem z dziećmi…
Miejsce magiczne, inny niecodzienny świat…

Odpowiedź Januszowi

Odpowiedź  Januszowi


Warszawianka,  ale nie
czuła nigdy magii miasta.


Zakochana w Krakowie  szukała
czegoś, czego znaleźć nie można w innym miejscu.


Starówka wydawała się jej nijaka, zwykłe brukowane uliczki,
zwykli ludzie ,


Wisła szara i smutna, nawet księżyc  i gwiaździste niebo nie miały duszy.

Warszawianka  ,nie
wiadomo dlaczego, kiedyś zauważyła Warszawę,


Starówka zaczęła czarować, Kolumna Zygmunta zawadiacko
uśmiechała się…



Może to kwestia czasu ?  

Czasu na bycie z sobą…wtedy w zwykłości dostrzeże się
niezwykłość spadających gwiazd …to przecież Gwiazdy, a nie jakieś kawałki
meteorytów…



Może to kwestia czucia…, które z trudem walczy przytłaczane
absurdalnością świata…gdy zwycięża, zauważamy magię zwykłych rzeczy?

2013r.


Warszawa


Wracałam ze szkoły...
Starówkę rozświetlało zachodzące słońce...
Pomnik Konopnickiej uśmiechał się...
Kolumna Zygmunta wołała: Witam!
Może to ja zmieniłam się...? 
Starówka czarowała jak Kraków...
Może ja zmieniłam się? 
Może odkryłam urok mego miasta... ?

Pogrzeb


Czeka mnie pogrzeb
Nie wypada nie pójść.
Boję się pogrzebów, najchętniej uciekłabym
Chciałabym być sama ze sobą, albo
sama z pracą, codziennością...
Przerażają mnie tłumy, pożegnania, msze ,stypy
Ból chcę sama przecierpieć...
Nie chcę bólu na pokaz
pożegnania na pokaz
kondolencji, współczucia, rodzinnych spotkań!

Śmierć Szymborskiej


Czasami, gdy czytam poezję, słyszę swoje myśli...

Straciłam  kogoś bliskiego...

"Życie bywa znośne"... pisała...
 Czekałam na Jej nowe, wielkie, zwykłe wiersze o życiu...
wciąż odkrywałam Jej poezję...
szukam siebie...

sobota, 23 marca 2019

Sylwester




Szczęście to padający śnieg w sylwestra, migające światełka na ulicach miasta...
Radość to oświetlone mosty na Odrze, spacer zaśnieżoną Starówką Wrocławia...
Szczęście , to podróż tramwajem, zakupy w supermarkecie, piosenki Kaczmarskiego, ośnieżone drzewa w parku, ciepła herbata w domu, dzieci krzątające się po mieszkaniu...
Każdy uśmiech, każdy mały smutek, spojrzenie bliskiej osoby, i praca, praca, praca...
Ciekawy film, książka Tokarczuk, wiersze Szymborskiej, spacer z psem....

Szczęście to zwykły Sylwester w domu. Byłam sama z dziećmi. Nie zdążylismy nic przyszykować! Tak wyszło.To był jeden z najfajniejszych Sylwestrów w moim życiu. Okazuje się, że nie potrzebna jest ta cała pompa, szampan, żarcie, aby zaistniał nastrój! Oglądaliśmy program w telewizji, relacje z Sylwestra na całym świecie, śledziliśmy sylwester w Internecie - we wszystkich większych miastach Globu. Dobrze, że mamy dwa komputery. Zdziwiłam się, że tyle ludzi tuż przed dwunastą, śle jeszcze życzenia, komunikuje się przez Net.
Taki niezwykły Sylwester spędziłam kiedyś w schronisku w górach, gdzieś w Zwardoniu. Dwadzieścia stopni mrozu, śnieg, po trochu szampana w metalowych kubeczkach, dobra muzyka do tańca. Wyszukane stroje - grube swetry, spodnie i trapery... Bawilibyśmy się do białego rana, gdyby nie wyłączyli światła.

Mały książę


Rozdarta między snem a jawą
Marzeniem a rzeczywistością
Szukam uczuć w przeszłości
Wskrzeszam coś
Co  nie ma prawa istnieć
Moja wyobraźnia przegrywa z prawdą
Z okruchów rozbitego szkła
Wybieram brylanty miłości
Rozmawiam z Tobą w myślach
W wyobraźni czuję Twoje spojrzenie
Przytulam się do Ciebie
Wciąż zdaję Ci relacje ze swojego życia
Szukam najmniejszego potwierdzenia uczucia
Choć nie wiem czy je znajduję
Od lat rozmawiam z Tobą
podajesz rękę
pocieszasz
wciąż powtarzasz te same słowa z "Małego Księcia"
                                                    pomagasz choć o tym nie wiesz


2007

ćma



Ćmy nie rozróżniają światła księżyca lub gwiazdy  od światła emitowanego przez żarówkę i usiłują lecieć pod odpowiednim kątem do świecącego obiektu. Obiekt emitujący światło służy ćmom w podobny sposób, jak latarnia morska statkom. Ćmy giną od gorąca żarówki. Jestem czasami jak ćma, ślepo lecę ku miłości. Pragnę ciepła, pragnę, by ktoś czasami poopiekował się mną, powiedział kocham. Pragnę trochę brać nie tylko dawać. Przyjęłabym każdą chwilę, w której mogłabym poczuć się kochana, szukam ciepła po omacku.

Witaj mój maluszku


 Witam mój maluszku

już jesteś u mamy w brzuszku .

Powiedz
słyszysz ,gdy do ciebie mówię?
czujesz, gdy głaszczę ciebie?

jak się masz?
czy jest ci wygodnie?
może za szybko dziś biegłam?
za głośnej słuchałam muzyki?

Śpisz...
zaśpiewam ci kołysankę...
 Wiesz..
już niedługo zobaczymy się.
położę Ciebie w małym łózeczku,
przykryję kołderką w różowe misie.

Nad łóżeczkiem namaluję błękitne chmurki,
  zółte słoneczko uśmiechnie się do Ciebie.
Już nie długo mój malenki




"Chwila" Szymborskiej


„Chwila” w. Szymborskiej to wiersze starszej pani, która bardzo kocha życie i bardzo pragnęłaby, by to życie, nawet ” złe, bure,” trwało jak najdłużej, bo jej to wystarcza” do szczęścia i nieszczęścia”
Chwilą jest życie, każde nasze działanie, cierpienie i radość. Chwila owa mija zbyt szybko.
Każdy wiersz tomiku przeraża świadomością mijania, śmierci i równocześnie śmierci próbuje przeciwstawić się.
Czytałam te wiersze wcześniej wiele razy.. Czytałam z uczniami, bo szykowaliśmy się do konkursu recytatorskiego. Pytali  się , czy mogą powiedzieć część utworu, część, z którą utożsamiają się?. „Pierwsza miłość” podobała się im bez ostatniej zwrotki. Ja... też jeszcze jej nie czuję. Pozwalałam na taki skrót.
 Interpretację Marcina pamiętam do dziś. Rozumiałam go,choć dzieli nas pokolenie.  Rozumiem Szymborską kiedy mówi, że  "ten bal wystarcza jej do szczęścia i nieszczęścia, byle trwał jak najdłużej ” .Choć byt idealny Platona przestał sobie wystarczać, a w życiu jest tyle zła, zazdrości, nieprawdy, piękna i miłości- które minęły, choć ” duszę się tylko miewa”, a „poetą się bywa”, jednak tak jak ona  „ my jesteśmy na coś potrzebni”.
Nie widzimy tylu istotnych spraw, spieszymy się do miłości, do pracy,do walki o...
Istnieją tylko chwile, gdy zatrzymujemy się, zastanowimy się, gdy dusza mówi za nas ,czuje za nas.

Chyba bliższe mi były poprzednie tomiki poetki...
„Chwila” budzi we mnie lęk, bo wiem , że za kilkadziesiąt lat ”Pierwsza miłość” za każdym razem będę czytać do końca.


2004 r.

Mój pamiętniku!


szkolny plecak na
środku pokoju...
stara piosenka Cohena
zielono-rude kwiaty na półce...
jesienne słońcem ukradkiem oświetla pokój...
chwila ciszy
zapomnienia...
i kilka wierszy Szymborskiej

to moje szczęście-

* * *

są sprawy
o których nie piszę
zbyt bolą
lub zbyt cieszą
o nich pisać się nie da
boję się że spłoszę
szczęście
gdy stawiając słowa
uwolnię go ze swej duszy

cierpienie
mniej cierpi gdy jest tylko moje
nie mogę dzielić się nim
nawet z kartką papieru

niekiedy  dopiero czas
uwalnia jakieś myśli


11 września


rok temu
chciałam kupić prezent na urodziny dziecka
bezwiednie patrzyłam na telewizory

samolot przebił nowojorskie wieże...
myślałam,że to film...

po chwili market zamarł...
wszyscy stali przed stoiskiem z telewizorami.
Zapomniałam o urodzinach, o prezencie...

11 września nie jest już dniem urodzin mojej córki.
W tym roku prezent kupiłam wcześniej.

widok z okna


patrzę przez okno...
pada deszcz...
ludzie śpieszą się
do domu
do pracy
idą codziennym rytmem
jak zegarek który mknie do przodu
do przodu
nie czuje, nie myśli

pada deszcz...
wiosenna radość, wiosenna zieleń
poszarzały
 posmutniały...
mokre ulice, mokre domy
bezdomny pies
płaczące wierzby..

ludzie spieszą się do pracy, do szkoły
do domu...
promień słońca nieśmiało
wygląda zza chmur
kolorowa tęcza rozjaśnia szary dzień ,ludzie śpieszą się
myślą już o jutrze
o pracy
o szkole o zakupach

tęcza nie ma do kogo uśmiechnąć się

Pamięci Nowego Yorku



giną tysiące ludzi w gruzach
nowojorskich wież...
nie ma wciąż leku na aids
rak budzi trwogę!...
patrz...
pożółkły pierwsze liście
brązowe kasztany czekają na dzieci...
kupiłam ulubione wiersze..
chcę płakać słuchając Turnała

patrz!...
jesiennieje świat...
w Nowym Jorku
Johna już nigdy
Nie przytuli mama...!

Boję się!...


* * *
nie jestem Konradem!
Nie będę walczyć z Bogiem...!
Choć chce mi się krzyczeć:
Ty ,który uczysz miłosierdzia
Dlaczego nienawiści pozwalasz zwyciężać?!



nietolerancja


w myślach szukam
strof Wierzyńskiego...
patrzę na świat
przeraża mnie
nietolerancja, zazdrość
głupota...

świat, który słowami tysiąckrotnie uśmiercił nacjonalizm Hitlera
wciąż mówi o Żydach
o ich prawach lub braku praw

nie mówi się o Anglikach
Francuzach –
-          oczywiste że oni mają prawa

2002 r.

Jesienna mgła


Jesienna mgła

Pachnie
Chwilą
świata, który istniał
poza  codziennością
cierpieniem  i radością
jesienna mgła
pachnie
jak las
stacja w małym miasteczku
stare meble, kurz...

przyjeżdżałam tam na chwilę
opuszczając miasto marzeń
walki o sukces
o czas
o codzienność i niezwykłość
byłam tam szczęśliwa i nieszczęśliwa
niecierpliwie liczyłam dni do powrotu

tylko tam czułam,że łączę się
z przeszłością...
choć samotna
byłam jednak
nie sama...

Jesienna mgła
Pachnie jak czas
Stacja w małym miasteczku

Dziś gdy tam bywam
czuję się jak w kinie
Widzę prawdziwy
ale nieprawdziwy świat

Realny jest tylko cmentarz
i tęsknota

mój świat


Świat

Poukładany – jak klocki lego
Świat
Mój, szczęśliwy
W nim
Ja i mój dom
Ja i praca
Ja i góry
Ja i obejrzany film, obraz,
Wymarzony ciuch

Budzę dzieci do przedszkola
Planuję wakacje, jadę na zakupy
Przeżywam pieśni Cohena
Wiersze Szymborskiej...

Właśnie wypada jeden klocek
A ja
Ratuję zbudowaną wieżę przed zawaleniem


2000 r.