środa, 17 lipca 2019

Dziewczyna w deszczu na przystanku w Warszawie



Wyobrażam sobie słynną ulicę w Nowym Jorku i młodą dziewczynę, która w deszczu czeka na autobus… W liceum namalowałam taki obraz: Dziewczyna z parasolką w strugach deszczu.
Zaintrygował mnie tytuł i okładka książki, które przypomniały tamte młodzieńcze emocje. Tak zaczęła się moja przygoda z Lili –główną bohaterką powieści. 
Niepotrzebnie czytałam tę ksiażkę.Wróciły do mnie dawne przeżycia, których nie chcę pamiętać

Już na początku utworu poznajemy młodą studentkę, która wynajmuje mieszkanie razem
z koleżanką. Rozstaje się właśnie z chłopakiem, wykupuje los na loterii, spotyka się z babcią, która zmusiła ją do odwiedzenia do matki.
Jej przyjaciółka znika. Detektyw uświadamia Lili, jak mało o niej wiedziała. Poszukiwania zaczynają odkrywać dramatyczne fakty, powiązania bliskich Lili. Wątek sensacyjny nie jest jednak jedynym w utworze. Równocześnie rozgrywa się walka Lili z białaczką, rodzi delikatne uczucie do człowieka znienawidzonego przez rodzinę.
Każdy z bohaterów skrywa jakąś trudną historię, zmaga się z przeszłością, lękami, dramatycznymi doświadczeniami. Alkoholizm, tragiczna śmierć bliskich, dziwna sekta-czy kościół, doświadczenia wojenne, brak matczynej czułości – to ich przeszłość. Czytelnik stopniowo poznaje nowe okoliczności, pojmuje dziwne zachowania bohaterów. W ten sposób „Dziewczyna z Times Squar” okazuje się powieścią psychologiczną.  Zmagania z chorobą, chemią, wymiotami przeplatane nadzieją i porażkami, tworzą oś powieści, wokół, której rozgrywają się inne wątki. W tle pojawiają się opowieści babci Lili, która pochodzi
z Polski, przeżyła obóz koncentracyjny, uratowała żydowskie dziecko. Czy wydarzenia wojenne mogą jeszcze mieć wpływ na bohaterów, żyjących w latach dziewięćdziesiątych?
Dziewczyna z Times Squar przypomniała mi dawno malowany obraz. Wówczas też doświadczyłam raka. Zmarli po kolei moi rodzice. Opis leczenia Lili przypomniał mi moje emocje. Czułam się jak w szklanej kuli, niby uczestniczyłam w życiu, chodziłam do szkoły, ale moja świadomość utknęła jakiejś innej rzeczywistości, innym wymiarze. Dlatego te wszystkie zbyt słodkie momenty powieści, nie irytowały mnie. Myślę, że dla chorego, dla bliskiej osoby takie chwile są czymś wyjątkowym. Ja nie doświadczyłam  tych zwykłych sytuacji. Tata zmarł, po tym, jak wysłał mnie po lody do centrum Warszawy. Zrobił to chyba celowo. Gdy odchodziła mama w radiu grali piosenkę z jej młodości. Płakała… Nie mogłam nic zrobić… Wyobrażałam sobie, jak żałuje życia, które znika. Potem zaczęłam malować. Dziewczynę z długimi włosami, która sama stoi na przystanku w strugach szarego deszczu, jakby chciała zmyć emocje…