wtorek, 4 czerwca 2019

„4 czerwca 1989 roku w Polsce upadł komunizm”



4 czerwca 1989. moja córka miała 10 miesięcy . Puszczałam jej kiepsko nagrane piosenki Jacka Kaczmarskiego, Gintrowskiego,  piosenkę o Janku Wiśniewskim. Nie mogłam wtedy wiedzieć, że trzynaście lat później słowa tej piosenki będą w jej podręczniku do języka polskiego w gimnazjum. Nie mogłam tego wiedzieć, chyba nie wierzyłam, że coś się na trwałe zmieni, choć bardzo wierzyć chciałam. Słuchałyśmy,  więc tych niezwykłych kołysanek. W pawlaczu, w schowku na korytarzu w różnych innych miejscach trzymałam gazetki podziemne, wiersze Barańczaka, „Zniewolony Umysł”, podręcznik historii i parę innych tytułów, które niedawno musiałam przeczytać  przed maturą. Pisałam pamiętniki, zapiski naszych nadziei, lęków i rozczarowań. Chciałam, by w przyszłości poznała prawdziwą historię, by wiedziała jak przebiegało powstanie  warszawskie, że pradziadek zginął w Katyniu, a  prababcia była  na Syberii…
4 czerwca świat się odmienił. Pierwszy raz głosowałam. Potem… bardzo bałam się, cieszyłam się, ale bałam się, że znów, mimo umowy, okrągłego stołu, wszystko wróci do „normy”. Mój mąż grał z kolegami w karty, jakby nic się nie stało, sąsiadka mówiła tylko o kolejce po pralki. Nie mogłam tego znieść! Cóż z tego, że też nie miałam pralki, a „niebieskie” mleko dla dziecka  zdobywał mi kolega? Byłam szczęśliwa!  Jeździłyśmy, więc z Kasią na Starówkę. Tam czułam atmosferę wolności.
Moje dokumenty historii jeszcze długo trzymałam w ukryciu.
Dziś…, dziś płytę Kaczmarskiego kupiłam w EMPIKU. „Inny Świat”- Herlinga –Grudzińskiego jest lekturą. Dla moich uczniów Solidarność jest taką samą odległą historią , jak Powstanie Warszawskie.  Politycy kłócą się, a niektórzy chyba nie pamiętają czasów młodości i tęsknią za komunizmem.
 Ale na tym polega wolność. O to walczyliśmy, o tym marzyliśmy.
                                                                                                               
Tak pisałam w 2012 roku.
Dziś jestem dumna, że w Gdańsku, kolebce tamtej prawdziwej solidarnej Solidarności świętujemy dzień, w który zrealizowały się marzenia o wolnej Polsce, który zapoczątkował normalne życie. Boli mnie, że jesteśmy niezdrowo podzieleni, ponieważ boję się, że rozsypuje się powoli to, co budowaliśmy wiele lat. Bywało trudno. Reforma Balcerowocza ratowała gospodarkę, ale sprawiła, że nagle zaczęło brakować pieniędzy na jedzenie. Wiedzieliśmy, że  jest potrzebna, ani przez  chwilę nie narzekaliśmy. Trzeba było poświęcić się dla dobra kraju, to było oczywiste.
Dziś niestety sprawdzają się słowa Kaczmarskiego i „mury rosną i rosną”. Podziały, , pluralizm poglądów, spory są  normalne w krajach demokratycznych, jednak takie społeczeństwa umieją współistnieć, współdecydować. Spory nie zaprzeczają jedności. Mam wrażenie, że we współczesnej Polsce zaczyna brakować miejsca na  rozmowy. Dlatego chwała Gdańskowi, który potrafi być ponad to.
Dziś niestety mam wrażenie, że wizje Mrożka, wciąż są aktualne.
 Nie pozwólmy, by Edkowie zawładnęli nami i pokonali mądrość i wrażliwość!  

2 komentarze:

  1. Post scriptum 13.10.2019
    No i pozwolliśmy
    Pamiętam rok 89, jak cieszylismy się... ale tak na wszelki wypadek niemowlakowi opowiadałam bajki o wolności, włączałam piosenki Kaczmarskiego. Potem uwierzyłam w demokrację, uwierzyłam, że niezależnie kto bedzie rządził, będą to rządy demokratyczne...drugie dziecko już słuchało piosenek dziecięcych... Dziś a szkolna lektura "Tango", w której zwycięża Edek, wciąż jest niestety aktualna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń