Czy sztuka w czasach pandemii może dać nadzieję, czy potrafi
zmierzyć się z doświadczeniem izolacji, lęku, heroizmu, bezradności? Opisane już zostały wszystkie nasze ludzkie reakcje, choć dotyczyły innych tragicznych
sytuacji. Wiemy, że nie znamy siebie, że nie wiemy jak postąpimy w obliczu
zagrożenia, że przyzwyczajamy się do zła i próbujemy przetrwać, że
niektórzy będą walczyć i poświęcać się, podczas, gdy inni uciekną, że będziemy działać wspólnie, choć
znajdą się tacy, którzy będą wykorzystywać sytuację dla własnej korzyści.
Czy wszystko już zostało kiedyś powiedziane? Nie wiem?
Czy wszystko już zostało kiedyś powiedziane? Nie wiem?
Chyba nabierają sensu dekadenckie rozterki poetów Młodej Polski,
egzystencjalne postawy stają się jakimś wyjściem. Może łatwiej przetrwać, gdy
wiemy, że bohaterowie A. Camus reagowali tak jak my? Koncerty internetowe, piosenki dają poczucie nadziei.Memy i inne
żarty śmieją się bezczelnie z tragicznych i absurdalnych sytuacji, których niestety
dostarcza nam również władza. Jednak, czy teraz w tak trudnym momencie dla świata,
przemyślenia o sensie egzystencji wielkich twórców, takich jak Kafka, Bułhakow,
Szymborska, czy Tokarczuk nie stają się tylko oderwanymi od realiów słowami? Czy
kolejny raz nie załamią się uznane systemy filozoficzne? Później, gdy wrócimy,
do zwykłego życia, będziemy czytać klasykę wieku dwudziestego pierwszego i wszelakie dzieła dotyczące
czasów epidemii, znów będziemy dyskutować o naszych postawach. Oby dla
kolejnych pokoleń były to rozważania teoretyczne. Człowiek szuka chyba wartości, szuka odbicia
siebie w słowach innych.
Dziś próbujemy przetrwać przez śmiech i złość, piszemy, tworzymy
filmiki, wyśmiewany się, za wszelką cenę uciekamy od poczucia, że nic nie ma
teraz sensu. W takich czasach zawsze powstawały teksty dające nadzieję i
pomagające przetrwać jak i teksty opisujący smutek i lęk. Jednak inaczej
odbierałam pieśni bardów Solidarności, Kaczmarskiego czy Gintrowskiego i wielu
innych. Nie, dlatego, że byłam małolatą. Wtedy istniała możliwość
konstruktywnego buntu, działania. To była innego rodzaju odwaga, inny sprzeciw,
inna nadzieja. Gdy dziś słucham, że „zagramy jeszcze w zielone" nie czuję pewności,
że pandemia kończy się. Te pieśni są dla mnie szukaniem nitki nadziei,
przekonywaniem siebie na siłę, że szybko będzie dobrze,wbrew temu, co naprawdę
czujemy. Wbrew treści, które przekazują, wyrażają wielki smutek i lęk. Kaczmarski
kiedyś dodawał mi siłę i przekonanie, że nasza walka ma sens. Dziś słuchając
literackich słów otuchy, pogłębia się mój niepokój
i poczucie, że tak naprawdę możemy tylko i aż „robić swoje". Jedni muszą narażać się, bo mają taki zawód lub dokonali takiego wyboru, inni pracują zdalnie, szukają nowej pracy, pomagają innym. Czy to mało? Nie! Taka jest rzeczywistość. Pewnie musimy wierzyć, że będzie dobrze, bo inaczej nie dalibyśmy rady. Musimy mieć cel, nawet jak on przesuwa się w czasie. Może to tylko biologiczny instynkt życia, który ujawnia się też w tekstach kultury. Więc uśmiecham się oglądając kolejny mem na Facebooku, słucham piosenek o tym, że przecież wróci normalność. Czy, ja teraz sama siebie przekonuję, że będzie dobrze?
i poczucie, że tak naprawdę możemy tylko i aż „robić swoje". Jedni muszą narażać się, bo mają taki zawód lub dokonali takiego wyboru, inni pracują zdalnie, szukają nowej pracy, pomagają innym. Czy to mało? Nie! Taka jest rzeczywistość. Pewnie musimy wierzyć, że będzie dobrze, bo inaczej nie dalibyśmy rady. Musimy mieć cel, nawet jak on przesuwa się w czasie. Może to tylko biologiczny instynkt życia, który ujawnia się też w tekstach kultury. Więc uśmiecham się oglądając kolejny mem na Facebooku, słucham piosenek o tym, że przecież wróci normalność. Czy, ja teraz sama siebie przekonuję, że będzie dobrze?
kwiecień 2020